Koniec jakiegoś etapu często domaga się podsumowań. Tak też będzie i w naszym przypadku. Skończyła się nasza przygoda w obecnym sezonie Warszawsko-Praskiej Ligi Piłki Nożnej, dlatego postanowiłem pokrótce przedstawić na ten temat trochę faktów i swoich przemyśleń.
Na początek trochę liczb.
Po pierwsze: w turnieju rozegraliśmy 6 meczów i wszystkie przegraliśmy. Zakończyliśmy rozgrywki z bilansem -92 bramek strzelając ich 27 a tracąc aż 119. Grupę wygrała parafia św. Jana Chrzciciela z Michalina, która podobnie jak parafia Dobrego Pasterza z Miedzeszyna, przeszła do dalszej fazy rozgrywek.
Tak przedstawia się tabela naszej grupy:
Kolejną rzeczą wartą odnotowania jest lista zawodników naszej drużyny, którzy strzelali bramki. Jak już wcześniej wspomniałem, zdobyliśmy ich 27. Strzelało u nas czterech zawodników: Jarek Kania, Paweł Różycki, Karol Sawicki oraz Marcin Krusiewicz.
Tabela strzelców |
Kilka przemyśleń kapitana drużyny.
Nie odkryję Ameryki twierdząc, że wyniki meczów nie były dla nas korzystne. Głównie szwankowała w naszej grze obrona. Brak komunikacji między zawodnikami, niedostatki w kryciu i brak motywacji do powrotu za akcją po kolejnych straconych bramkach, to najważniejsze przyczyny naszych porażek. Wiele bramek straciliśmy też przez proste błędy wynikające z braku koncentracji. Również słaba kondycja fizyczna naszych zawodników przyczyniła się do kiepskich wyników.
Nie wszystkie elementy gry zasługują jednak na krytykę. Warto zaznaczyć, że od trzeciego włącznie meczu to my wychodziliśmy od pierwszych minut na prowadzenie (nie potrafiliśmy jednak go utrzymać). Tak samo nasza gra w ofensywie - bywała zadowalająca, czego dowodem są strzelone bramki. Wysoką formą zabłysnął Jarek, który zdobył ich dla nas najwięcej. Tak samo Paweł, który nie ustępował Jarkowi kroku w tej klasyfikacji.
Na bramce dobrze spisywał się Szymon Sówka, który nieraz wprawiał nas w zdumienie swoimi niesamowitymi interwencjami.
Na plus zaprezentował się również Bartek Kulawik, który mimo że zagrał z nami tylko jeden mecz, to zapadł nam w pamięć jako szybki zawodnik, który słabe warunki fizyczne nadrabiał walecznością.
Poza tym jako jedna z nielicznych drużyn ustrzegliśmy się kar indywidualnych.
Wprawdzie Paweł uzyskał żółtą kartkę, ale w konsekwencji nie została ona
odnotowana w statystykach organizatorów turnieju.
Graliśmy taktyką z dwoma obrońcami, dwoma pomocnikami i jednym napastnikiem.
Taktyka à la Jacek Gmoch (" he he he") |
Krótka charakterystyka naszych zawodników:
Szymon Sówka - nasz bramkarski talent, który objawił się tuż przed pierwszym naszym turniejowym meczem. Jego interwencji nie powstydziłby się sam Iker Casillas. Nie bał się wychodzić do piłki i bronił z takim poświęceniem, że podarł sobie spodnie. Był zdecydowanie najbardziej zapracowanym członkiem drużyny.
Kuba Słowik - obrońca/pomocnik; bardzo emocjonalnie reagował na naszą grę, zwłaszcza w ostatnim spotkaniu. Dobry duch drużyny. Solidny zawodnik, który przerywał wiele akcji ofensywnych rywali.
Tomek Lizer - obrońca; jego znakiem rozpoznawczym jest tzw. zagranie na pałę, które skutecznie eliminowało poszczególnych zawodników z drużyn przeciwnych. Grał w pierwszym i ostatnim meczu - w obu z wielkim zaangażowaniem. Braki techniczne nadrabiał walecznością.
Damian Białek - obrońca; szybki jak Messi i utalentowany technicznie jak CR7. Kiwał tak, że sam nie wiedział gdzie jest piłka. Z sukcesem przebijał się pod pole karne przeciwników napędzając stracha ich bramkarzom. Grał nie tylko nogami, ale i rękoma.
Mateusz Sieńczewski - obrońca, wicekapitan; niczym Łukasz Piszczek (tylko że z lewej strony) wchodził do ataku zaliczając najwięcej asyst w drużynie. Czasami bardziej stanowczy od kapitana, motywował zespół krzykiem do lepszej gry.
Marcin Krusiewicz - pomocnik; jeden z szybszych zawodników naszej drużyny. Strzelec ostatniej naszej bramki w turnieju. Zasłynął swoją wrażliwością na ujemną temperaturę w meczu na śniegu z parafią z Miedzeszyna.
Karol Sawicki - pomocnik, kapitan; szybki piłkarz, który nie bał się brać na swe barki odpowiedzialności za zespół. Bez wahania porywał się na samotne akcje przeciwko kilku obrońcom, aby dać wytchnienie obronie. Ratował też honor drużyny strzelając ważne bramki świetnymi strzałami, zwłaszcza z dystansu.
Bartek Kulawik - pomocnik; jednogłośnie wybrany objawieniem drużyny. Najbardziej waleczny zawodnik z nas wszystkich.
Paweł Różycki - pomocnik/napastnik; najlepszy technicznie piłkarz naszego zespołu. Szybki i zwrotny, popisywał się pięknymi podaniami do innych naszych zawodników. Zdecydowanie najbardziej przeżywał wydarzenia boiskowe. Słuchając go znacznie wzbogaciłem swój słownik wyrazów uznawanych potocznie za nieprzyzwoite.
Jarek Kania - napastnik; lis pola karnego, snajper o stalowych nerwach. Jego opanowanie podczas zdobywania bramek bardzo nam zaimponowało. Dobry odgrywający. Kluczowy zawodnik naszego zespołu. Niczym Lewandowski na Euro toczył heroiczną i twardą walkę z całą obroną przeciwnika
Jeszcze raz dziękujemy księdzu Markowi za opiekę nad nami i wsparcie naszych wysiłków oraz księdzu Bogusławowi Jankowskiemu za udostępnianie nam sali na Bielanach.
Podsumowując: nie ukrywamy, że mieliśmy apetyt na lepszy wynik. Niestety wyszło jak wyszło. Wiele rzeczy jest do poprawy i do dopracowania. Dużo jeszcze pracy przed nami, ale mamy nadzieję, że w przyszłym sezonie zaowocuje to lepszą grą. Cała nasza drużyna wyraża chęć gry w przyszłej edycji turnieju i już z niecierpliwością czekamy na kolejne treningi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz