Dzisiejsze czytania

Kalendarz Możesz otrzymywać powiadomienia o wydarzeniach z kalendarza.

sobota, 14 grudnia 2013

Pierwsze zwycięstwo w lidze!

Dziś rozegraliśmy nasz ostatni mecz w tym roku. Naszymi rywalami byli ministranci z parafii św. Łucji w Rembertowie. Po zaciętym meczu odnieśliśmy nasze pierwsze zwycięstwo w lidze! Spotkanie zakończyło się wynikiem 7:6. Graliśmy na sali gimnastycznej Domu Rekolekcyjno-Formacyjnego przy ul. Dewajtis 3.


Mecz rozpoczął się o godzinie 15:00. Od samego początku rzuciliśmy się do ataku. Po serii niecelnych strzałów Jarka (trafiały one głównie w słupki bramki przeciwników) w końcu wyszliśmy na prowadzenie. Po podaniu naszego najlepszego napastnika do Karola, ten ostatni strzelił gola, celnie posyłając piłkę po ziemi w prawy róg bramki rywali. Nie zdążyliśmy się jeszcze nacieszyć tym golem, a po dwóch szybkich kontrach przeciwników przegrywaliśmy już 1:2. Na szczęście nie poddaliśmy się i drugą swoją bramkę w meczu strzelił Karol. Następnie po kolejnych minutach pełnych ciekawych zagrań z obu stron, Karol podał piłkę między bramkarzem i obrońcą Jarkowi, który nie zmarnował sytuacji i celnie trafił do pustej bramki. Drużyna gości nie pozostała nam dłużna i wyrównała stan meczu. Tuż przed końcem pierwszej połowy bramkarz rywali popełnił błąd podając piłkę do Karola, który celnym strzałem z dystansu pokonał go, trafiając tuż przy słupku. Chwilę później rozbrzmiał gwizdek kończący pierwszą część gry. Wynik brzmiał: 4:3 dla nas.

Drugiej połowy nie rozpoczęliśmy zbyt dobrze. Po dwóch ciekawych rozegraniach piłki zawodników z parafii św. Łucji przegrywaliśmy 4:5. Nasza determinacja, by wygrać ten mecz byłą silniejsza i po kolejnym strzale Karola, piłka po raz piąty minęła bramkarza z Rembertowa. Niestety znów zabrakło nam koncentracji i po pozornym rozluźnieniu się straciliśmy szóstą bramkę. Ale po raz kolejny szczęście się do nas uśmiechnęło, gdyż po rozegraniu rzutu różnego zakończonym strzałem Mateusza Sieńczewskiego piłka utknęła w gąszczu nóg rywali by wreszcie wtoczyć się do bramki, go został zakwalifikowany jako samobójczy. Stan 6:6 utrzymywał się prawie do samego końca meczu. Jednakże na minutę przed ostatnim gwizdkiem dostaliśmy od losu piłkę meczową. Po zagraniu ręką jednego z obrońców drużyny gości mieliśmy rzut wolny pod bramką rywali. I po szybkim, niesygnalizowanym i pięknym podaniu Mateusza Sieńczewskiego do Jarka (wypuścił piłkę między dwoma obrońcami), ten nie zmarnował sytuacji sam na sam i strzałem w prawe okienko bramki ustalił wynik na 7:6 dla nas.

Radości nie było końca. Była to zasługa nie tylko strzelców bramek, ale całej naszej drużyny. Na bramce bardzo dobrze spisał się Bartek Kulawik, w obronie dwaj Mateusze: Sieńczewski i po długiej przerwie Osiński. W końcu nie można było narzekać na naszą formację defensywną: walczyli bark w bark przerywając wiele akcji przeciwników. Pochwałę za występ należy się również Pawłowi Różyckiemu, który wykonał dobrą robotę w środku pola na pozycji pomocnika. Paweł imponował również niezmąconym spokojem.

Po dzisiejszym meczu Jarek i Karol poprawili swoje statystyki strzelonych bramek. Tak prezentuje się tabela naszych indywidualnych osiągnięć:


Rok kończymy w dobrych humorach i z wiarą, że to pierwsze zwycięstwo nie będzie ostatnim :)

1 komentarz:

  1. Radujemy się wszyscy z wyniku: bravo!!! Ale nie wiem, czy znacie, Panowie, główną przyczynę Waszego Sukcesu?
    Otóż jest to bardzo proste. Kilka dni przed meczem mieliście wykład i
    ćwiczenia w czytaniu tekstów łacińskich. I zwycięstwo nie kazało długo
    na siebie czekać...
    Muszę porozumieć z Panem Prezesem Zibm Bońkiem - może odkryliśmy receptę na polską reprezentację piłkarską.

    Pozdrawiam serdecznie
    Hubert Jerzy Kaczmarski

    OdpowiedzUsuń